Na miejsce zajechałem dosyć wcześnie ok. 16.00, więc poszedłem zwiedzić miasto. Po drodze zdążyłem się zgubić - efekt poznawania miasta bez mapy. Ale dotarłem do szkoły, w której odbywała się impreza.
SOBOTA - od rana (10.00) prowadzę body painting. Zainteresowanie całkiem spore jak na początek imprezy i schodzenie się ludzi. Przeznaczone na to miałem dwie godziny, ale malowałem cztery. Powstało niewiele prac na ciele, a te które powstały - z efektów sam byłem bardzo zaskoczony. Oprócz tych tradycyjnych motywów - bambus czy kwitnące wiśnie, były też motywy bardziej skomplikowane jak Wielka fala w Kanagawie Hokus czy gejsza z mojego obrazka. "Falę" malowałem dziewczynie na dłoni. To było bardzo przyjemne malowanie; dziewczyna wysoka, długie place, no... to było połączenie przyjemnego z pożytecznym. Później jeszcze się spotkaliśmy na korytarzu na dłuższą rozmowę. Musiałem mieć z nią zdjęcie. Agnieszka - bo tak miała na imię - też malowała i robi fantastyczne stroje; zwierzaki, maski, potworki.
Kolejne warsztaty miałem wieczorem, kiedy trwał cosplay. Z reguły większość osób tam idzie, ale była grupa, która wolała przyjść pomalować tuszem. Wpierw sumi-e i bambusy a później kaligrafia. Na wieczorny pokaz ogniowy nie udało mi się dotrzeć.
NIEDZIELA - O g. 9.00 - poprowadziłem tylko warsztaty malowania kawą i trzeba było zbierać się do wyjazdu. W miedzy czasie odwiedziłem jeszcze salę origami grupy Dorigami. Zafascynował mnie jeden z modeli żurawia i chciałem go zrobić. Jedna z prowadzących osób - Adrianna - pokazała szablon, próbowaliśmy złożyć, ale czas mnie gonił, budzik oznajmiał, że trzeba już wychodzić więc ze składania nic nie wyszło, ale obiecałem, ze jak wrócę do domu to go złożę sam. (udało się).
Jak było?
Wróciłem z festiwalu zadowolony. Organizacja udana, było w miarę czysto, wiele osób pomagało. Ogólnie atmosfera była bardzo przyjemna. Było i z kim porozmawiać i z kim się pośmiać. Niektórzy nawet dopytywali, czy będę na kolejnej edycji lub na innym konwencie - ale to czas pokaże, czy organizatorzy będą chcieli, abym się pojawił. Atrakcje mam jakie mam - dość trudne i w większości dla dorosłych (młodszych mogą nudzić),
Zdjęć jest niewiele, bo tylko z moich punktów programu. Sam byłem tylko na jednym panelu. A zwiedzając teren konwentu nie robiłem zdjęć.
Kogo spotkałem:
szefową Komiksiarnia Katowice
Na koniec podziękowania: organizatorom konwentu, że kolejny raz mnie zaprosili, miłej obsłudze, uczestnikom moich warsztatów, odważnym osobom, które dały się pomalować, a także dziewczynie, która pomagała mi w sali (niestety nie wiem, jak ma na imię, ale mam nadzieję, ze zda egzamin z j. włoskiego, bo namiętnie uczyła się odmiany).
To jeszcze o studentkach i nie tylko:
- O jednej już pisałem - to ta, która pomagała mi w sali.
- druga pojawiała się na większości warsztatów art., i zaskoczyła mnie swoją obecnością i talentem na moich warsztatach malowania kawą. Przyglądałem się jej uważnie, rozważając czy to chłopak czy dziewczyna, ale jednak dz. no i miała brązowe oczy.
- składająca origami, której obiecałem żurawia - Adrianna
- Agnieszka z namalowaną "Fala"
- i na koniec Karolina La Rochelle - w piątek odpisałem jej na komentarz na fb, że ją znajdę. kiedy odpisała, ja już spałem. Komentarz przeczytałem rano i uparłem się, że ją znajdę. Udało się, mijałem ją kilka razy na korytarzu ale jakoś nie zaczepiłem. Po konwencie spotkałem ją jeszcze raz na dworcu w Katowicach. Ale jakież było moje zaskoczenie, kiedy okazało się, że miejsce w pociągu ma... w tym samym przedziale obok mnie.
PS. Jeśli jesteście na zdjęciach, albo Wasza pomalowana cześć ciosła - śmiało się oznaczajcie.
Ależ sie rozpisałem. A miało być krótko.
Wróciłem z festiwalu zadowolony. Organizacja udana, było w miarę czysto, wiele osób pomagało. Ogólnie atmosfera była bardzo przyjemna. Było i z kim porozmawiać i z kim się pośmiać. Niektórzy nawet dopytywali, czy będę na kolejnej edycji lub na innym konwencie - ale to czas pokaże, czy organizatorzy będą chcieli, abym się pojawił. Atrakcje mam jakie mam - dość trudne i w większości dla dorosłych (młodszych mogą nudzić),
Zdjęć jest niewiele, bo tylko z moich punktów programu. Sam byłem tylko na jednym panelu. A zwiedzając teren konwentu nie robiłem zdjęć.
Kogo spotkałem:
szefową Komiksiarnia Katowice
Na koniec podziękowania: organizatorom konwentu, że kolejny raz mnie zaprosili, miłej obsłudze, uczestnikom moich warsztatów, odważnym osobom, które dały się pomalować, a także dziewczynie, która pomagała mi w sali (niestety nie wiem, jak ma na imię, ale mam nadzieję, ze zda egzamin z j. włoskiego, bo namiętnie uczyła się odmiany).
To jeszcze o studentkach i nie tylko:
- O jednej już pisałem - to ta, która pomagała mi w sali.
- druga pojawiała się na większości warsztatów art., i zaskoczyła mnie swoją obecnością i talentem na moich warsztatach malowania kawą. Przyglądałem się jej uważnie, rozważając czy to chłopak czy dziewczyna, ale jednak dz. no i miała brązowe oczy.
- składająca origami, której obiecałem żurawia - Adrianna
- Agnieszka z namalowaną "Fala"
- i na koniec Karolina La Rochelle - w piątek odpisałem jej na komentarz na fb, że ją znajdę. kiedy odpisała, ja już spałem. Komentarz przeczytałem rano i uparłem się, że ją znajdę. Udało się, mijałem ją kilka razy na korytarzu ale jakoś nie zaczepiłem. Po konwencie spotkałem ją jeszcze raz na dworcu w Katowicach. Ale jakież było moje zaskoczenie, kiedy okazało się, że miejsce w pociągu ma... w tym samym przedziale obok mnie.
PS. Jeśli jesteście na zdjęciach, albo Wasza pomalowana cześć ciosła - śmiało się oznaczajcie.
Ależ sie rozpisałem. A miało być krótko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz