W pierwszy lipcowy
weekend – 6-8.07.2018 - w Wyższej Szkole Przedsiębiorczości i
Administracji w Lublinie po raz dziewiąty zorganizowany został
interdyscyplinarny Festiwal Kultury Japońskiej Nejiro. Tegoroczna,
dziewiąta edycja imprezy dla miłośników Kraju Kwitnącej Wiśni
przebiegała pod hasłem "Tanabata Idols Fest".
Tegoroczna edycja Nejiro, zabrała uczestników w samo serce święta
Tanabata – tradycyjnego japońskiego festiwalu, stworzonego na cześć
mitycznych kochanków. Dla Japończyków Tanabata to czas, w którym
spełniają się życzenia. Aby poczuć klimat jak Japończycy obchodzą ten
festiwal, w wielu miejscach rozstawione były bambusy, na których można
było zawiesić karteczkę tanzaku z napisanym swoim życzeniem. Sam też
napisałem. Po dwóch dniach bambusy z karteczkami wyglądały bardzo
kolorowo.
Nowością na Festiwalu organizowanym przez Lubelskie Stowarzyszenie
Fantastyki „Cytadela Syriusza” były idolki, których kreacje stworzono
specjalnie na potrzeby Nejiro. W programie były m.in. koncerty,
warsztaty kaligrafii i konkurs cosplay. Trzy piętra budynku zapełnione
były stoiskami oferującymi najróżniejsze gadżety z Japonii lub
związanymi z Japonią: mangi, poduszki, kubki. Było kilka stoisk z
rękodziełem.
Ale… od początku.
Do Lublina przyjechałem dzień wcześniej – 5.07. Udało mi się znaleźć
nocleg – zaoferowała go Aneta i chętnie z tej opcji skorzystałem.
Dziewczyna równie zakręcona na punkcie Japonii, jej mieszkanie
wypełnione było wieloma japońskimi akcesoriami.
CZWARTEK - Z dworca odebrała mnie wolontariuszka festiwalu – Zuza
(studentka), ale nie udało nam się zrobić wspólnego zdjęcia. Duży plus
dla organizatorów za dobry początek. Pojechaliśmy do szkoły zawieźć
rzeczy i stamtąd z Anetą poszliśmy zwiedzać Lublin.
Relacja z czwartku i piątku w Lublinie - tutaj - http://mariuszgoslawski.blogspot.com/2018/07/lublin-5-8072018.html
Przy rejestracji
poszło szybko – opaska, plan i kubek z zupą
Dotarłem do swojej sali – artystycznej, gdzie wolontariuszka – tym razem
inna – pomogła mi zawiesić prace. Bardziej była zainteresowana rozmowa
ze swoim chyba chłopakiem niż dalsza pomocą, więc szybko się ulotniła.
Ok. godz. 14.00 ruszył festiwal i zaczęli się schodzić uczestnicy. Na
początek miałem spotkanie autorskie. Tak jakoś spontanicznie się zaczęło
od rozmów z pojedynczymi osobami a potem zebrała się spora grupa ludzi.
/Trzy osoby od razu wpadły mi w oko (w głowie mam projekt do
malowania). Z dwoma udało się później zrobić wspólne zdjęcie. Trzeciej
niestety nie – a szkoda, ale mam nadzieję, ze ją tez znajdę./
Rozsiedliśmy się na podłodze i dwie godziny rozmów nie wiadomo kiedy
minęły a tu przyszedł kolejny punkty programu – warsztaty kaligrafii. W
miedzy czasie przyszło mi udzielić wywiadu do lubelskiej TVP3. Materiał filmowy w linku od min. 18.00 http://lublin.tvp.pl/37976935/6-lipca-2018-g-1830
Na warsztatach była pełna sala chętnych. Ci co nie zmieścili się przy
stolikach – siedzieli na podłodze. Nie sądziłem, ze będzie aż tak duże
zainteresowanie.
... |
... |
Po godzinie przyszedł czas na warsztaty z malarstwa
japońskiego. Tym razem dłużej, ale mniej ludzi. Ale…. bambusy fajnie nam
się malowało.
Ostatni mój pkt. programu to była prelekcja o Hanami. Po niej jeszcze
długo rozmawialiśmy z tymi, którzy zostali.
... | ... |
SOBOTA – mimo, ze warsztaty z sumi-e zaczynałem dopiero o godz. 10.00,
już po 8.00 przyszły dwie osoby, żeby je pomalować. (Bodypainting był
zaplanowany na g. 15.00). Tym razem warsztaty nie były mocno oblegane,
mimo to były też na nich osoby, które malowały dzień wcześniej/.
... |
... |
Przerwa na wspólne zdjęcia
... |
... |
Po
warsztatach miałem chwile przerwy, aby przygotować się do kolejnej
prelekcji o święcie Tanabata, które było motywem głównym lubelskiego
festiwalu, a sama prelekcja odbyła się na dużej Sali widowiskowej. Po za
teorią i zdjęciami, były tańce i śpiewy.
Tuż po prelekcji zaczął się mój ulubiony punkt programu - bodypainting z
japońskimi elementami. W programie miałem zapisane 2 godz. i przerwa,
którą mogłem wykorzystać na odpoczynek lub zobaczyć inne atrakcje. Nie
skorzystałem – malowałem kolejne 3 godz. dalej by było tyle chętnych
osób do pomalowania.
... |
|
|
... |
Po pokazie
przyszły jeszcze dwie osoby na malowanie. Mimo zmęczenia – dałem radę.
NIEDZIELA – miałem tylko jeden pkt. Programu – bodypainting. Zacząłem od
9.00. Niestety nie udało się pomalować wszystkich, bo o 12.00 musiałem
już skończyć, posprzątać wystawę, spakować się i w drogę na dworzec PKS.
Ostatni obrazek na brzuszku bardzo sympatycznie się malowało.
Wszystko co dobre szybko się kończy. Spakowany zostałem odwieziony na
dworzec przez wolontariusza. Niestety Zuza miała inne obowiązki.
... | ... |
PODSUMOWUJĄC – Miłe
przyjęcie, dobry nocleg – bo miałem swoją salę. Materiałów nam nie
brakowało. Obsługa techniczna czuwała nad salą, donosiła potrzebne
rzeczy. Bambusy i festiwalowe dekoracje na korytarzach dodawały klimatu.
Dobrym pomysłem była sala z czajnikami.
No i były fajne dziewczyny Nie mogłem nie mieć z nimi wspólnego
zdjęcia. Choć nie wszystkie, które przychodziły do Sali artystycznej
udało mi się sfotografować, szkoda.
Niestety nie byłem na żadnym innym punkcie programu, nie widziałem
konkursu cosplay i nawet nie miałem kiedy obejrzeć stoisk
wystawienniczych (tyle co wyjście do toalety). Cały czas, nawet swój
wolny posmęciłem aby dzielić się wiedzą i umiejętnościami z innymi
uczestnikami. Przez to poznałem wiele wspaniałych osób. I nawet duża
różnica wieku nam nie przeszkadzała.
NA KONIEC - tradycyjnie podziękowania:
- dla organizatorów za zaproszenie a szczególnie dla Pawła, za
polecenie mnie i załatwienie wszystkiego co potrzeba
- dla Anety za nocleg, wycieczkę po Lublinie i naleśniki
- dla uczestników programu w Sali artystycznej za Wasz aktywny udział.
Miło było poznać fajnych ludzi - z jednymi porozmawiać, innych pomalować
i podzielić się swoją wiedzą i doświadczeniem. Mimo wielokrotnego
przedłużania swoich punktów programu, mam nadzieję, że nudno nie było.
- dla tych fantastycznych dziewczyn, z którymi udało mi się
fotografować. One pewnie wiedza które to. A z tymi, co się nie udało, to
oznaczę na zdjęciu i może się znajdą.
- dla wszystkich innych, którzy robili zdjęcia i się na nich załapałem
Jeśli były jakieś niedociągnięcia - to przepraszam. Mam nadzieje, że
ślad po tuszu na wykładzinie udało się usunąć.
Wróciłem do domu zmęczony, ale zadowolony. Mam nadzieję, że kiedyś znów
się spotkamy.
Więcej zdjęć na FB - Nejiro 9: Tanabata Idols Fest w Lublinie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz