Spędziłem dwa wspaniałe dni w Tychach. A
 powodem był II Dzień Japoński Wakaicon, który odbywał się w Klubie 
osiedlowym "Uszatek" - 7.11.2015r., a na który zostałem zaproszony. Jak 
zwykle miałem pewne obawy /bo daleko, bo pierwszy raz itd./, jednak 
kiedy o godz. 8 rano wysiadłem na Dworcu PKP w Tychach, wszystko minęło.
 Zaczęła się ciekawa przygoda. ok godz. 9.00 przekroczyłem próg Klubu, 
gdzie trwały jeszcze ostatnie przygotowania. I tu pierwsze zaskoczenie -
 dekoracje:czerwone liście klonu, ścianka do zdjęć, podpisane sale, 
wystawa zdjęć Piotra Słowikowskiego z podróży do Japonii a także wystawa
 japońskiej ceramiki. Do tego dołączyły moje prace, które zdobiły 
największą salę. Miało ich być tylko 17, ale... w efekcie zabrałem ponad
 30. 
|  | . | 
I zaczęło się, oficjalne, od powitania a później przez 6 
godzin trwały warsztaty, pokazy, panele. Dla każdego było coś. W trakcie
 odbywały się dwa konkursy - teoretyczny, z pytaniami, a odpowiedzi należało szukać na rozwieszonych planszach po całym obiekcie i drugi - 
na najładniejszy ogródek zen. Były też stoiska z sushi czy 
wegetariańskimi sajgonkami, sala z grami a także coś z popkultury - 
stoisko mangowe: kubki, przypinki, podkładki. 
 |  |  | 
Co sam zobaczyłem? Na początku pokaz śląskiego Klubu Aikido. Podglądałem 
warsztaty z parzenia herbaty, prowadzone przez Japonki:... z ACI. Samą 
ceremonię znam, wiec bardziej mnie kręciły kimona prowadzących. Można 
było się ubrać w yukaty i zrobić sobie zdjęcie na tła góry Fuji. 
Zahaczyłem o warsztaty origami. Wcześniej odbywały się warsztaty 
laleczek z papieru, ale nie zdążyłem - zobaczyłem tylko efekty. Na 
pokaz kendo, też się nie załapałem - nie da się być wszędzie. Był także 
konkurs jedzenia pałeczkami ryżu na czas.
|  | 
A później zaczęły się moje 
warsztaty z malarstwa sumi-e. Wśród uczestników samem starsze osoby - 
same panie i jeden pan. Bambusy okazały się nie tak prostą sprawą, ale uczestnicy dawali radę. W tym samym czasie trwały warsztaty kaligrafii
 jap. 
|  |  | 
Ostatnim punktem programu był pokaz ubierania kimona. I zostały 
zdjęcia - grupowe i indywidualne. Nie mogłem sobie odmówić zrobienia zdjęć z młodymi "Japonkami" w yukatach i w kimonie.
|  | 
Były też 
niespodzianki - oprócz tego, ze poznałem wspaniałych ludzi, pasjonatów, 
chętnych do pracy, pomocy i zaangażowanych w przygotowanie i prowadzenie
 całej imprezy to poznałem p. Sławę Sibigę - poetkę haiku z Tych. 
Godzina na rozmowę za szybko minęła. O prezentach pisał nie będę, bo też
 byście chcieli :) 
Sobota minęła bardzo szybko. Bywam na różnych japońskich imprezach - od poważnych - uniwersyteckich, przez szkolne kończąc na mangowych konwentach. Wakaicon był zupełnie inny, klubowy, ciepły, bez spinania się, ze coś nie wyjdzie. Być może dlatego zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie.
Na koniec garść podziękowań - organizatorom imprezy za zaproszenie, społeczności Wakai Team za zaangażowanie - to było widać i wszystkim których miałem okazję poznać
Jednak największe podziękowania kieruję
 do Gabrysi i Piotra. To dzięki 
ich pomocy, mogłem znaleźć się na Wakaiconie i spędzić w Tychach dwa 
dni. A towarzyszyli mi od momentu wyjścia z pociągu w sobotę po odjazd -
 także na PKP. Były długie rozmowy, przenocowali mnie a także zabrali na
 krótki spacer po Tychach. Nie chciałem robić kłopotu, więc wybrałem jak
 najwcześniejszy pociąg. 
A sam spacer to kolejne niespodzianki. A wśród nich dwie, z którymi będę kojarzył Tychy i które w jakiś sposób są mi dość bliskie. Pierwsza to piramida - centrum energetyczne Tadeusza Ceglińskiego - bioenergoterapeuty. Ezoteryka to mój konik, wiec stanąć przed taki mm miejscem - wow.
A sam spacer to kolejne niespodzianki. A wśród nich dwie, z którymi będę kojarzył Tychy i które w jakiś sposób są mi dość bliskie. Pierwsza to piramida - centrum energetyczne Tadeusza Ceglińskiego - bioenergoterapeuty. Ezoteryka to mój konik, wiec stanąć przed taki mm miejscem - wow.
A drugie - to kościół p.w. św. Ducha z polichromią Jerzego Nowosielskiego /jego twórczość też lubię/. Kiedy 
weszliśmy do środka - wnętrze powaliło mnie na nogi. Żeby nie trwająca 
msza mógłbym tam siedzieć i siedzieć. Kiedy zobaczyłem jedno z malowideł
 na ścianie coś mi zaświtało w głowie - przecież ja ten kościół skądś 
znam. W 1994 r. dostałem wyróżnienie w konkursie plastycznym - był to 
album o twórczości Nowosielskiego. Wśród ilustracji - wnętrze kościoła w
 Tychach. Minęło 20 lat i mogłem zobacz je na żywo
|  |  | 
Wróciłem 
do domu bardzo zadowolony i  naładowany pozytywną energię - nie tylko z 
tyskiej piramidy, ale i z wieloma pozytywnymi wrażeniami. Mam nadzieję, 
ze kiedyś jeszcze będzie okazja odwiedzić Tychy i zobaczyć na swojej 
twarzy uśmiech i zadowolenie. 
zdjęć na FB: Wakaicon, Tychy i niespodzianki.
zdjęć na FB: Wakaicon, Tychy i niespodzianki.
 
" Godzina na rozmowę za szybko minęła" tak, to prawda Panie Mariuszu , ale nic straconego proszę częściej wpadać do Tychów , zapraszam. Nasze miasto jest przyjazne.
OdpowiedzUsuńDziękuję za spotkanie , rozmowę , za bambusowe haiku .
Życzę uśmiechu na twarzy oraz dobrych ludzi wokół.
sumi-e
wsłuchuję się w szelest
liści bambusa
Z pozdrowieniami Sława Sibiga
Piękna fotorelacja Panie Mariuszu :)
OdpowiedzUsuń