sobota, 26 października 2013

Japanicon 4 - a miało być tak pięknie

Po nocnym cyrku kierowcy, długo zastanawiałem się co napisać.... Minął tydzień. Emocje trochę opadły. Nie będzie to sucha relacja jak i co było. Podzielę się z Wami własnymi odczuciami i spostrzeżeniami. To będzie bardziej prawdziwe niż ładna japońska "bajeczka".

W weekend: 19-20 października 2013 w Poznaniu odbył się Festiwal Kultury i Popkultury Japońskiej - Japanicon 4. Do udziału w festiwalu zostałem zaproszony przez organizatorów - Grupę Miohi z Krakowa.  Byłem jednym z czwórki zaproszonych gości. Ucieszyłem się. Bywam zapraszany na różne imprezy jako gość, więc wiem, czym różni się taka osoba od zwykłego uczestnika imprezy. Wiadomo, bycie gościem imprezy to wyróżnienie i pewne przywileje (a przynajmniej tak mi się wydawało). Wszystko zostało ustalone: wystawa, spotkanie autorskie (które nie doszło do skutku), panele, warsztaty, dojazd i powrót mangobusem z grupą z Krakowa a także nocleg (zrezygnowałem z hotelu na rzecz bycia wśród ludzi i uczestniczenia w całej imprezie). Zapomniałem dopytać o wyżywienie. Na miejscu okazało się, że muszę je sobie zapewnić we własnym zakresie - jak każdy uczestnik. Tylko wolontariusze nie muszą się o to martwić. Na szczęście obok szkoły była Biedronka a wolontariusze mieli czajnik.
Dzień wcześniej, w piątkowe popołudnie jechałem na imprezę pełen nadziei i z ciekawością: jak to będzie. Był to mój pierwszy raz na konwencie. A pierwszy raz to ważne wydarzenie, które wyrabia w nas opinię o nim. I ten pierwszy raz okazał się hm..... "niemiłą przygodą".


Po dotarciu na miejsce, dwie godziny czekałem, aby gdzieś mnie ulokowano. Dostałem salę razem z wystawcami. Na samo miejsce nie narzekam - było cicho i spokojnie. Sam Festiwal był dla mnie nowością. W godzinach porannych w sobotę zaczęli się schodzić uczestnicy. Ich ilość była dla mnie zaskakująca. A jeszcze bardziej zaskakujące były dla mnie przebrane osoby za bohaterów z mangi lub anime. Im bardziej się impreza rozkręcała, tym mój nastrój stawał się coraz lepszy. Choć charakter imprezy - głównie nastawiony na popkulturę, to nie moja dziedzina i większość czasu poświęciłem (niepotrzebnie, i stąd m.in. mało zdjęć i sam mało skorzystałem) na przyglądanie się, mimo to byłem zadowolony. Niestety, im bliżej końca imprezy, zadowolenie było coraz mniejsze. Organizację sprzątania szkoły (7 godzin) pozostawię bez komentowania. A gwoździem do trumny był sam powrót i bardzo niemiłe zachowanie kierowcy. Z organizatorami miałem ustalone, że odwiozą mnie tam, skąd wsiadałem. W drodze (3-4 nad ranem) "pomylił" kierunki, nie chciał zawrócić i stwierdził, że "dla jednej osoby nie będzie zmieniał trasy, a gościu siedzi cicho i nic nie mówi, gdzie jechać. Wysadzi mnie gdzieś w Cz-wie a stamtąd sobie jakoś wrócę". Kierowca miał dwa dni (nic nie robił), aby sprawdzić sobie trasę powrotną, miał GPS, a na drodze wystarczyło patrzeć na znaki. Myślę, że dobrze wiedział którędy jechać, ale nie chciał. Później był godzinny postój. Miałem ochotę wyjść. Jakoś bym sobie poradził. W końcu odwieziono mnie. Szkoda tylko niepotrzebnie dołożonej trasy. Wychodząc z autobusu grzecznie się pożegnałem. Kierowca nie odezwał się ani słowem. Okazał się strasznym gburem. Organizatorka mnie przepraszała, ale...  nie chciałem już nic mówić. Odpuściłem. Jeszcze przed wyjazdem miałem nadzieję, że następnym razem będzie lepiej, ze spotkamy się na innej imprezie lub przy innej okazji. Po tym co zaszło w autobusie, dziś takiej nadziei nie mam i nie sądzę, że będzie następny raz.


Mimo, że charakter festiwalu nie był w moim klimacie, wolę trochę inna tematykę, to z samej imprezy jestem zadowolony. Niestety nie mogę tego samego powiedzieć o organizacji. W tym przypadku wróciłem bardzo rozczarowany. Czytając relacje na różnych blogach okazuje się, że to nie tylko moje zdanie. Zdobyłem nowe doświadczenie. Wiem też, że przy podejmowaniu współpracy trzeba czasem być urzędnikiem i mieć wszystko zapisane na papierze, niż załatwiać coś "po przyjacielsku".




Kilka punktów, które mnie zainteresowały:

- W sobotnie popołudnie na sali gimnastycznej odbyły się pokazy i warsztaty kyudo prowadzone przez Wrocławskie Stowarzyszenie Kyudo. Po tej części spotkałem znajomego, który przyjechał na Mistrzostwa Polski w Kendo, które w tym samym czasie odbywały siew Poznaniu.






- Widowisko muzyczno - taneczne Kostiumowej Agencji Artystycznej "Gejsza-art": Witamy w "Świecie Wierzb i Kwiatów". Na ten punkt programu czekałem z niecierpliwością. I było warto. Podczas wieczoru zaprezentowano zarówno taniec Gejsz jak i grę na tradycyjnych japońskich instrumentach - shamisenie i koto. Występ dopełniła prelekcja na temat świata gejsz, ich historii oraz pokaz fotografii. Były też konkursy i zabawy dla ochotników. Do jednej z nich zostałem wyciągnięty z tłumu :) Na koniec wspólne zdjecie z gejszami. Była to okazja, aby osobiście poznać grupę: panią okasan - menagera, kierowcę (samuraja) i dwie z czterech dziewczyn - główne bohaterki wieczoru. Do tej pory znaliśmy się tylko z internetu. Wymieniliśmy się spostrzeżeniami i dostałem zaproszenie do Krakowa - do "centrali" :) Wybiorę się na pewno. Ten punkt programu był dla mnie najciekawszy. To była ta Japonia, którą uwielbiam: klimat, muzyka, dekoracje. Było świetnie.






- trzecim punktem miały być warsztaty z kaligrafii. Niestety z powodu choroby prowadzącej, nie odbyły się. W zamian za to wziąłem udział w panelu dot. wschodnich sztuk walki (taki sobie, choć część praktyczna była zadawalająca)

Moje punkty programu:
- wystawa - w jednej z sal, wisiały moje prace razem z dekoracjami "Gejsza-art". To był taki miły japoński kącik. Trudno mi powiedzieć, czy było zainteresowanie, ale wielu osobom prace się podobały i byli zachwyceni.




- panele: poprowadziłem trzy panele: "Malarstwo i kaligrafia japońska", "Ikebana" i "Święta i festiwale japońskie". Pierwszy i trzeci zgromadził sporo uczestników. Nie było akademicko, ale pojawiały się pytania, dyskusje- było na luzie. Ikebana nie miała wielu zwolenników - w tymsamym czasie odbywał się cosplay,m wiec dla mnie to normalne\, ze tam zgromadziła się większość. Sam te chetnie bym poszedł popatrzeć, ale obowiazki. Mimo niewielkiej liczby zainteresowanych, prezentację "okroiłem" a dodatkowo zrobiliśmy warsztaty układania ikebany. Tutaj było bardzo spontanicznie z dużą dawką śmiechu. Powstały trzy ikebany: dwie - standardowe, trzecia - ludzka, która wywołała najwięcej emocji., gdyż "elementami" kompozycji byli sami uczestnicy.


- warsztaty z malarstwa japońskiego: ilość chętnych była dla mnie największym i bardzo miłym zaskoczeniem. Mając w pamięci podobne warsztaty na innych imprezach z niewielką liczbą uczestników, nie spodziewałem się aż tak dużego zainteresowania tradycyjnym malarstwem japońskim. Przyszło ponad 40 osób. Zaczęło brakować papieru, i pędzli (więcej niestety nie miałem i trzeba było się wymieniać). Malowaliśmy bambusy, orchidee i liście klonu. Wiele osób pierwszy raz spotkało się z techniką sumi-e. W efekcie powstało wiele bardzo prac. Niektórych to wciągnęło i chcieliby dalej, już samemu, zgłębiać tajniki tej sztuki. Po warsztatach byłem bardzo pozytywnie zaskoczony. To dobry znak dla mnie, że oprócz rysunków mangowych, sumi-e też ma wzięcie. I warto iść w tym kierunku.

Więcej zdjęć z Festiwalu TUTAJ i na Facebook`u - strona wydarzenia

5 komentarzy:

  1. Dzień Dobry,
    Zgadzam się co do Pana uwag o organizacji i to całej imprezy. Podział paneli, ich ustawienie czasowe, brak jedzenia poza sushi (co rzeczywiście ratowała biednonka), które było drogie nawet w porównaniu z tymi z restauracji. Mam też wiele innych zastrzeżeń. Jednak imperza jako taka bardzo mi się podobała. Przez cały dzień ani chwilę się nie nudziłam, a nie byłam na ani jednym panelu czysto fandomowym.
    Niestety byłam tylko na Pana warsztatach z malarstwa japońskiego, a przyznaję, że bardzo mnie to wciągnęło. Kupiłam pędzle i próbuję dalej w domu. Czy jest może jakaś książka typu "samouczek"?
    Załapałam się na zdjęcie :D
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam, Cieszę się, że moje warsztaty wciągnęły. Mam nadzieję, że przygoda z sumi-e przerodzi się w pasję, a przynajmniej pozwoli zrelaksować się po ciężkim dniu :) Jeśli chodzi o książki - niestety w Polsce nie ma (prócz jednej: "Chińska metoda malowania pędzlem" - dostępna także w pdf). Fachowe książki można zamówić z Chin lub Japonii :) Ja nie mam żadnej, uczyłem się z Internetu (są skany książek i dużo filmów np. na youtube). Jestem ciekaw jakie masz pędzle? Zapraszam też na mój fanpage: https://www.facebook.com/pages/Japoskie-inspiracje/, chętnie odpowiem na pytania a także zobaczę Twoje prace. I życzę powodzenia w malowaniu :)

      Usuń
    2. Dziękuję :),
      Pędzle mam takie jakie znalazłam w pierwszym lepszum sklepie plastycznym... bardzo podobne do tych co mieliśmy na zajęciach. Kupiłam dwa różnej, ale zbliżonej do siebie wielkości. Razem kosztowały mnie niecałe 20 zł.
      Co do rysunków, to nie ma czym się chwalić, a przynajmniej jak na razie, ale będę się starała. W końcu- praktyka czyni mistrza :D.
      Pytań póki co nie mam, a jak będę miała to na pewno sie zgłoszę.
      Życzę miłego dnia, a właściwie wieczora i podsyłam linki do moich ulubionych jak na razie maziajów:
      http://morhy.deviantart.com/art/Bamboo-3-410247112?q=gallery%3AMorhy%2F46504765&qo=8
      http://morhy.deviantart.com/art/My-favourite-bamboo-410246453?q=gallery%3AMorhy%2F46504765&qo=4
      http://morhy.deviantart.com/art/Orchid-2-410246004?q=gallery%3AMorhy%2F46504765&qo=1
      http://morhy.deviantart.com/art/Cat-2-410246947?q=gallery%3AMorhy%2F46504765&qo=6

      Usuń
  2. Mariusz, kierowca-gbur niech Ci nie psuje całokształtu! Może organizatorzy nie wiedzieli, któż on zacz i też się rozczarowali jego poziomem usług. Impreza Ci się podobała, więc jej nie przekreślaj. To dopiero 4. edycja, więc jeszcze się wszystkiego nie naumieli!
    Trzymaj się i luz! Asia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym kierowcą jeżdżą od samego początku. Imprezy jako takie nie przekreślam. Samemu na podobne się nie zgłaszam, a jeśli zapraszają to jeżdżę.

      Usuń