niedziela, 10 czerwca 2012

japońskie III

tusz/kawa, sygn. 15 x 42 cm (01.2009)
          Minęło 3,5 roku jak nie malowałem japońskich pejzaży. Gdzie ten czas tak szybko uciekł, że go nie zauważyłem. Może pora, aby wrócić do tamtego czasu i wpaść w wir "mokrego" malarstwa. Pewnie nie będzie już to to samo, bo podobno niektórych rzeczy nie da się nadrobić, ale......
          Powstało wówczas kilkanaście takich pejzaży. Siadałem wieczorem do stołu i pozwalałem się nieść wyobraźni, choć nieraz inspirowanej tradycyjnym malarstwem japońskim czy fotografiami. I nawet żadnej pracy nie zniszczylem. A z tym bywało rożnie i nieraz też tak jest, że praca ląduje w koszu.
          Pamiętam jak praca pojawiła się w internecie i napisała do mnie autorka haiku, które zamieściłem na pracy - Dorota Pyra - (http://rozsypany-czas.blogspot.com/). (Nie wiem, czy w tłumaczeniu na japoński oddałem sens polskich słów - z translatorami to rożnie bywa, ale starałem się, aby było jak najbardziej prawidłowo.) Spodziewałem się "zjechania" bo bez zgody, itd. Było inaczej: "(...)Wśród przedstawionych obrazów znalazła się suibokuga, w której umieściłeś moje haiku: 
mgła coraz wyżej
w koronach drzew przybywa
nagich gałęzi 
Jest mi bardzo miło, że znalazło ono uznanie w Twoich oczach, dlatego przymykam swoje oko na to, że nie skontaktowałeś się wcześniej ze mną w sprawie jego wykorzystania (wiem, że mogło to być dość trudne). Suibokuga jest piękna i cieszę się, że jednym z jej elementów jest moje haiku." - napisała autorka. Z czasem sam zainteresowałem się pisaniem haiku. Ale o tym innym razem.
          Bardzo lubię tą serię pejzaży. Tą pracę obok szczególnie lubi jedna osoba. Ja też się do niej przywiązałem.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz